Wasowski uczniom
Lektura nie tylko na wakacje! A właściwie dlaczego nie skorzystać i nie przypomnieć sobie najważniejszych wydarzeń z historii Polski czy bohaterów lektur, ale w formie strawnej i zabawnej?
„Mieszko, Mieszko, mój koleżko!” – tak, to jeden ze słynnych rapów historycznych śpiewanych przez T-Raperów Znad Wisły. Grzegorz Wasowski, ich autor, zebrał wszelkie swoje wierszyki, także te historyczne i umieścił w jednym tomie. Są tutaj i ściągawki z lektur, wiadomości o tańcach, o kompozytorach, o wynalazcach. Dużo zabawy, śmiechu i… wiedzy. Swoje poczucie humoru dorzucił także Ernesto Gonzales.
Całość złożyła zgrabnie Dorota Gajda.
liczba stron: 256, cana: 40,00 (zamówienia: wasowscy.com@gmail.com)
przy zakupie tego i poprzednich tomów – rabaty:)
a tu dla zachęty:
Faraon (1897)
Bolku! Ty na każdej stronie
Dałeś popis w „Faraonie”!
Drogie dziatki, chcę wam streścić,
To co w dziele swym pomieścił
Prus (Bolesław imię ma on) –
Tytuł dzieła brzmi: „Faraon”.
Mianowany na następcę
Faraona Ramzes wprędce
Prosi, choć mu brak cenzusu,
O dowództwo wojsk korpusu.
Jednak Herhor (bogobojny
Kapłan i minister wojny),
By tak było się nie godzi
I wnioskuje: „Czy dowodzić
Umie, niech nam udowodni
Podczas ćwiczeń”. I z tym zgodny
Jest Faraon, śląc Herhora
W roli ich obserwatora.
W rezultacie na wojsk czele
Celem starcia z Nitagerem,
Czyli jenerałem armii,
By swój talent uzasadnić,
Rusza Ramzes z animuszem.
W drodze dwa skarabeusze
Spotykają. „Te owady
Święte wszak są. Nie ma rady” –
Rzecze Herhor – „Tędy chodzić
Wzbraniam, by ich nie uszkodzić!”
Tak więc Ramzes czas mitręży
Wybierając szlak okrężny,
Choć nie zgadza się z wywodem.
Na kolejną znów przeszkodę
Natrafiają. Jest nią kanał,
Chłop buduje go dla pana
Przez lat dziesięć (nawet w święta),
Gdy go skończy, to pan pęta
Mu niewoli w zamian zdejmie.
Herhor mało się tym przejmie,
Zamiast w racje chłopa wnikać,
Każe kanał ów zasypać,
Chłop więc wiesza się na drzewie,
Wszakże Ramzes o tym nie wie.
Gdy go ujrzy, to się dowie,
Lecz chłop nic mu już nie powie.
Podróż trwa, lecz się nie dłuży,
W ciągu dalszym tej podróży
Na przepiękną wręcz Żydówkę
Natknie Ramzes się, rozmówkę
Utnie sobie miłą z Sarą
I zostaną odtąd parą.
Jeśli o manewry chodzi,
Ramzes z tarczą z nich wychodzi,
Pokonuje Nitagera
I pochwały liczne zbiera
W gronie wodzów, wszak urzędu
Nie dostaje z tego względu,
Że gad Herhor nie był za nim
I obarczył go błędami,
Zaś Faraon z lęku racji
Bez Herhora akceptacji
Nie zatwierdzi nic, rzecz prosta.
Młody książę wpada w rozpacz.
By go Dagon (Fenicjanin)
Piętnastoma talentami
Wsparł, załatwił Ramzes, zatem
Miał dla armii na zapłatę.
Na ten folwark w Memfis, tam gdzie
Uwił gniazdko z Sarą Ramzes,
Napadnięto. Kiepsko z Sarą
Byłoby, ale na szaro
Zrobił typów rozbójniczych
Jakiś kapłan tajemniczy.
Jakie tego są powody,
Że zmniejszają się dochody –
Faraona zastanawia,
W podróż syna więc wyprawia.
Sprawozdanie po podróży
Władcy niezbyt dobrze wróży,
Bo niezbicie zeń wynika,
Iż kapłańska winna klika,
Co zbyt wiele w łapach trzyma
Gruntów. Sara rodzi syna.
Radość z syna tłumi fakt ten,
Że już Ramzes lekki ma wstręt
Do swojego syna mamy,
Bo korzysta z usług Kamy,
Czyli nowej już kochanki,
Fenicjanki i kapłanki.
Właśnie Kama uzmysłowi
Nieco później Ramzesowi,
Że z żydowskim rytuałem
Zgodnie z jego syna ciałem
Postąpiono, Izaaka
Dając imię dla chłopaka.
Ramzes wścieka się, a Sara
Próżno się wyjaśnić stara,
Że ściągnęli tę opresję
Na nią Herhor oraz Mefres –
Mówiąc, iż syn na pierwszego
Króla wzrośnie żydowskiego.
Jeszcze gorszy wstrząs ją czeka –
Kapłan Mefres najmie Greka,
Co zwie Lykon się, po wtóre
Jest Ramzesa sobowtórem.
Grek zabije niemowlaka,
Złupi mienie i drapaka
W towarzystwie da on Kamy,
Bo jest w Kamie zakochany.
Szef policji, co mord bada,
Na właściwy trop wszak wpada.
Łapią Kamę, lecz przed sądem
Chroni ją to, że jest trądem
Zarażona. Po zeznaniach
Do obozu jest wysłana
Trędowatych na pustyni.
Gdy Lykona się przyskrzyni,
Czyn ulegnie abolicji,
Bo go Mefres z rąk policji
Wyrwie, wsadzi pod spadochron
Swej świątyni, aby o tron
Walki później mieć możliwość.
Biedna Sara kończy żywot.
Ramzes z Libią toczy wojnę
I wygrywa ją spokojnie.
Na jaw wtem wychodzą dane
Tego, który był kapłanem
Tym, co Sary skrzywdzić nie dał –
To Pentuer, gość na medal.
Ramzes czyni go doradcą,
Wkrótce zaś zostaje władcą,
Czyli samym faraonem,
A to w związku z ojca zgonem.
Ramzes w planach ma reformę:
Raz w tygodniu ma mieć wolne
Chłop i ziemi własny zagon –
W darze, a nie za paragon.
A w ogrodach faraona
Lykon skacze w drzew koronach
Za wariata robiąc tamże,
By lud myślał, że to Ramzes.
Nowe pułki Ramzes tworzy,
Lecz na armię trzeba łożyć,
Zaś klejnoty i talenty
W Labiryntu skrytkach krętych
Są ukryte. Ramzes radę
Zna, zwołuje pilnie radę,
Co złożona z wszystkich stanów
Zdecyduje czy szmal da mu.
Chociaż ośmiu tylko przeciw
Delegatów jest, niweczy
Szmalu jego plan odnośnie,
Bo być musi jednogłośnie.
Zgłasza kapłan się Sementu,
Co do Labiryntu centrum
Dotrzeć może, jak ocenia,
Ale ginie wnet w podziemiach.
Ramzes zbierać jął żołnierzy,
Na świątynię Ptah uderzyć
Chce, Labirynt zdobyć oraz
I Mefresa, i Herhora
Chce za zdradę do więzienia
Wtrącić z mocy oskarżenia.
Lecz niestety bardziej szczwani,
Jak to zwykle, są kapłani.
Herhor sprytnie prowokuje,
Że R. wcześniej atakuje.
Skutkiem takiej filozofii
Dwudziestego dnia Paofi,
A więc wcześniej o trzy doby,
Rusza tłum porządek zrobić
Z kapłanami. Nadaremno,
Gdyż zapada z nagła ciemność.
Tłum w panice padł na ziemię,
Biorąc zwykłe to zaćmienie
Za gniew bogów – Herhor bowiem
Tak im o tym z murów powie,
Wzniesie ręce, zacznie modlić
Się za buntowników podłych…
I „głos Boga” ze świątyni
Rozbrzmi i przebaczy winy
Raz ostatni już ludowi,
Co grzesznemu występkowi
Uległ. Wkrótce przez Lykona
Ramzes pchnięty nożem skona.
Syn Ramzesa i Nikotris
W ten to właśnie sposób ostygł.
A nasz Herhor wziął za żonę
Jego mać i faraonem
Stał się, a że lud wzburzony,
By mieć spokój, był zmuszony
Te reformy mianowicie,
Co chciał Ramzes, wcielić w życie.
Gdy los ludu się poprawi,
To Herhora błogosławi,
Ramzesowi zaś złorzeczy.
Taka to już kolej rzeczy,
Że ten, co jest rozwojowi
Przeciw, później go stanowi.
Gdy lud ciemny, a kapłani
Mają szmal, to jest do bani.
Nic już nie ma do dodania –
Pora zasiąść do czytania.